czwartek, 18 października 2007

Zainstalowani

W końcu znalazła się chwilka, by opisać nasze nowe miejsce zamieszkania:)

1. października wylądowaliśmy w Dreźnie. Na dzień dobry oczywiście zabłądziliśmy. Ufając nawigacyjnym wynalazkom o miękko brzmiącym głosie Hołowczyca (czyt. GPS) wylądowaliśmy w zupełnie innej części miasta, a po tym jak urządzenie wydało ostatnie tchnienie ("Zgubiłem sygnał, jak znajdę, to Ci powiem") i zdechło, poddaliśmy się i skorzystaliśmy ze starej dobrej analogowej mapy, nabytej jeszcze we Wrocławiu przez zapobiegliwego Krzyśka.

Udało się nam znaleźć Studentenwerk i miejsce do zaparkowania naszego wehikułu (czyt. przeładowanego samochodu z przyczepką) i ruszyliśmy nabywać prawa do zamieszkania w akademiku. Po paru nieporozumieniach, niedomówieniach itepe, pomyślnie zrealizowaliśmy wpłatę 210 Ojro (sic!) na rzecz kaucji i z Frau, która całkiem nieźle radziła sobie z angielskim uzgodniliśmy resztę szczegółów. Aha- ciekawe wynalazki tu mają: budynek Studentenwerku jest jednokierunkowy; po wpłaceniu kaucji w kasie na drugim piętrze musieliśmy wyjść na zewnątrz, oblecieć cały budynek i ponownie wejść głównym wejściem. Kiedy stojąc po raz kolejny w kolejce, beztrosko używaliśmy polskich słów (powszechnie uważanych za nieparlamentarne), nagle odwróciły się w naszą stronę dwie dziewczyny i jedna coś zagaiła. Nie rozpoznając języka w jakim to zrobiła, zrobiliśmy "oczy", a ta druga na to (cytat niedosłowny) "My są ze Słowacji, Ty nie rozumiesz nas?". Tak oto poznają się bracia Słowianie i siostry Słowianki;) Dziewczyny to Kasia /Katja/ i Kamila /Kamyla/ i będzie jeszcze o nich trochę poźniej.

Na szczęście nasz akademik znajduje się blisko Studentenwerku, więc chwilkę później staliśmy w kolejce do tzw. Hałsmajstera. Oczywiście koleś ni w ząb po angielsku. Obczaił nasze papiery i gada coś w stylu: "O, sie sind nicht von Ausland, sie kommen aus Polen!". I dalej coś sie pyta, czy jesteśmy po ślubie, a czy rodzice wiedzą, ze mieszkamy razem; że Karolowi to tam za dobrze będzie, bo tam mieszkają już dwie inne dziewczyny... Wcisnął nam całe naręcze jakiś papierków mrucząc "Lesen, lesen, lesen". Cała kolejka rżała ze śmiechu, a ja rozumiejąc piąte przez dziesiąte, czym prędzej zarządziłam odwrót;)

Zdjęcia naszego nowego lokum na http://picasaweb.google.com/marybka/AkademikWDreNie

4 komentarze:

Adacho pisze...

Brawo Małgosiu :) Może powinnaś zostać pisarką a nie "infolem" :) Będę stałym "czytaczem" Waszych przygód w Dreznie.
Powodzenia
"Podtatusiały Dydaktyk"

Anonimowy pisze...

Eno fajna chata :) życzę wam powodzenia i dobrej zabawy w Deutschlandzie, pozdrawiamy
Artur & Jagoda

Anonimowy pisze...

Dobry styl, prawie tak dobry jak moj. W kazdym razie nie zalamuj sie i kontynuuj postowanie! :)

Adacho pisze...

Brylant, aleś Ty sie skromny zrobił:) No fakt, jeśli chodzi o standard akademika, to chyba polskim DS-om dużo brakuje do Europy:)