piątek, 19 października 2007

Dojczland über alles

Czyli krótki manual na temat, czego "niezwykłego" można się spodziewać w Reichu;)

Już pierwszego dnia dokonaliśmy odkrycia, iż w windzie nie ma przycisku z numerem 0. Oczywiście za pierwszym razem z rozpędu pojechaliśmy do piwnicy, potem się przypomniało z dawnych lekcji niemieckiego, że K oznacza Kettler, a jak się chce zjechać na parter to należy wybrać 1 albo E (Erdgeschoss).

Niemcy mają świra na punkcie ekologii - w kuchni mamy 3 kosze na śmieci, co na początku trochę dezorientowało, ale po stwierdzeniu, że kosze do segregowania odpadów są prawie wszędzie (na chodnikach, na dworcach), uznaliśmy, że chyba trzeba będzie dostosować się do ekologicznych trendów.

Podobnie jak w Szwecji (tak, Dawidzie), tutaj też powszechnie uprawia się żulostwo kolekcjonując butelki z Pfandem (zwrotne). Zwykła mineralka 1.5-litrowa kosztuje 19 centów, a jej pfand to 25 centów (!). Wszyscy (oprócz Tomka, który lubi się okładać butelkami) odnoszą więc je grzecznie do automatów w Lidlu czy Aldim.

O ile znajomość angielskiego jest na całkiem przyzwoitym poziomie na uczelni, o tyle we wszelakich instytucjach bywa z tym różnie. Pierwsza przeprawa była w Einwohnermeldeamt. Zostaliśmy lojalnie uprzedzeni, że "If you do not speak German, it is recommended that you bring an interpreter with you as personel in this office are not likely to speak English". Na szczęście na miejscu spotkaliśmy nasze znajome Słowaczki i wspólnymi siłami rozgryzaliśmy tajny dokument, który należało wypełnić. Kiedy Kasia próbowała wytłumaczyć nam, co mamy wpisać w jedną z luk ("No twoje nabożenstwo wpisz!") na tablicy pojawiły się nasze numerki, więc ruszyliśmy do okienek. Nie było tak źle, Frau spytała czy jestem pierwszy raz w Dreźnie i przygotowała Starter-pack, taką dużą torbę z masą ulotek, planem miasta, historią Drezna, wykazem sklepów usw. (itepe). No przyznaję, że byliśmy zaskoczeni tak miłym przyjęciem:)

DB - Die Bahn (kolej). W porównaniu z DB, PKP można określić, jako kilka szeregowo połączonych podstarzałych żółwi. DB jeździ bardzo szybko, na zakrętach tabor się przechyla, drzwi się zamykają, wentylacja działa, przed każdą stacją wyczytywane są najbliższe przesiadki no i oczywiście podróżowanie nią jest potwornie drogie. Od czasu do czasu też strajkują, co opisze później;)

Na dziś starczy, pozdrowienia dla towarzyszy niedoli z PWr:)
I dla Adasia - który mnie namówił do pisania.
No i dla wiecznie niedowartościowanego Dawida:P

Wkrótce reminiscencje z Siemens tour po Dojczlandii.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

co do kolei to należy dodać że Regional Bahn lub S-bahn cos co mozna zasięgiem porównać do naszych osobowek mają standard podobny do naszego ICC