sobota, 17 listopada 2007

Pin-up girl

Dziś o uczelni.
Ale nie będzie nudno, obiecuję...

Jednym z najbardziej skomplikowanych i wymagających wysiłku wykładów jest Design Patterns and Frameworks. Sam prowadzący - prof. Aßmann już przy pierwszej prezentacji rzucił hasło "No pain, no gain" i sypnął 3 strony literatury do przeczytania. Właściwie nie tyle treść wykładu jest tu najistotniejsza, ale sama sylwetka prowadzącego, będąca barwnym urozmaiceniem zajęć.
Jeden z pierwszych wykładów, sala szczelnie wypełniona studentami, dodatkowa wentylacja zorganizowana przez otwarcie drzwi na korytarz. Prof przynudza opowieściami o mostkach, hakach i aspektach, tworzących jakieś przedziwne konstelacje na slajdach, przerywa na chwilę by zastanowić się nad jakimś precyzyjnym sformułowaniem, gdy z korytarza dobiega charakterystyczne stuk, stuk, stuk butów na obcasie. Wyrwani z letargu studenci wlepiają wzrok to w otwarte drzwi, to w Profa, podczas gdy ten zawiesza się całkowicie, patrząc jak obiekt wydający wspomniane dźwięki idzie korytarzem. Oczywiście sekundę później cała sala wybucha śmiechem i Prof zamknąwszy drzwi, w żaden sposób nie może okiełznać powszechnej wesołości.

Niedawno sytuacja się powtarza i już na sam dźwięk szpilek wszyscy łącznie z Profem wybuchają śmiechem. Ta historia przypomina mu motyw sprzed paru dni:
- Yeah, you still remember this lecture with the similar situation... But actually that was really nothing! A couple of days ago I had a really strange meeting. Really strange, don't laugh! You know, from time to time, in the main hall there are some stalls, where various things are advertised. I noticed one, and I went there, because I thought, that they were giving out some sweets. You can imagine how I was surprised, when suddenly a woman wearing only bikini came up to me and gave me a pin-up calendar! I was really confused and I didn't know what to do! That wasn't funny for me, I just wanted a candy! Don't laugh! [Hahaha]

Ów wspomniany kalendarz nosi tytuł Geist ist geil i przedstawia studentów i studentki różnych wydziałów, zresztą sami zobaczcie (obiecuję, że moich zdjęć tam nie ma!)
- wersja dla mężczyzn
- wersja dla kobiet

Z ostatniej chwili:
- W kuchni odkryto żółtą kąpielową kaczuszkę; właścicielem jest prawdopodobnie Władimir. Trwają ustalenia powiązań Władimira z polską polityką oraz tego, czy kaczka zaakceptowała środowisko brodzika prysznicowego zamiast wanny.
- Czechom nie należy tłumaczyć, że powinniśmy brać przykład z ludzi z Zachodu. Bo zachod to u nich po prostu toaleta;)

4 komentarze:

chora-na-nogi pisze...

hmmm oczywiście kalendarz z babami pokazuje więcej niż ten z chłopami, yhhh

Anonimowy pisze...

Przecież najciekawsze co facet ma do pokazania to portfel. No tak. TEGO nie pokazali. ;)

A Czesi nie powinni nam proponować brania przykładu z ludzi ze wschodu ;) (czyli vychodu) Swoją drogą ciekawe, czemu też Czesi chodzą do zachodu, a Polacy do wychodka. Hmmm, u nas wiatry wieją głównie z zachodu, może u nich ze wschodu i wystawienie latryny z odpowiedniej strony było kluczowym elementem kwatermistrzowskim?
TB.

chora-na-nogi pisze...

dobrze chociaż, że ci chłopcy mieli do czynienia z książkami czy komputerami - nie jest z nimi tak źle ;)

co do portfela.. to są studenci - co oni mogą w nim mieć? ;)

Michał Szkudlarek pisze...

Ja tez chce taki kalendarzyk!!!