Stwór ma swoje korzenie w historii rodzinnej: kilkuletnia Małgosia bawiła się w lesie nieopodal domu i znalazła zdechłą wiewiórkę. Może nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że zaniosła ją troskliwie do domu i powiedziała: "Mama, ugotuj!";) Od tego czasu bywam nazwana Wiewiórką... Jeszcze raz - wszystkiego najlepszego życzy Wiewiórka;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz